Aleksandra Duńska zasłynęła w historii przede wszystkim jako córka króla Danii i żona władcy Wielkiej Brytanii, Edwarda VII. Była uznawana za kobietę o zjawiskowej urodzie i ciepłym usposobieniu. Uwielbiała aktywność fizyczną i często brała udział w polowaniach. Cieszyła się dużą życzliwością opinii publicznej i nawet po śmierci swojego męża zajmowała istotną pozycję na angielskim dworze. Okazuje się jednak, że już od dzieciństwa cierpiała na dolegliwość odziedziczoną po swojej matce, która znacznie utrudniała jej codzienne życie.

Na jaką chorobę cierpiała brytyjska królowa?

Aleksandra chorowała bowiem na otosklerozę. Jest to schorzenie, które w wyniku przebudowy kostnej błędnika kostnego oraz kosteczek słuchowych prowadzi do niedosłuchu. Choroba dotyka częściej kobiety, zazwyczaj pojawia się między 15 a 30 rokiem życia. Czynnikiem nasilającym rozwój choroby może być ciąża u kobiet- związane jest to ze zmienną gospodarką hormonalną w trakcie i po ciąży. Objawami towarzyszącymi otosklerozie oprócz utraty słuchu są również szumy uszne i zawroty głowy. Dziś leczenie tej choroby polega przede wszystkim na interwencji chirurga, w niektórych przypadkach stosuje się aparaty słuchowe. Ważne jest to, że z powodu nie do końca poznanej etiologii choroby, leczenie otosklerozy jest leczeniem objawowym. Jednak w okresie, w którym żyła Aleksandra, czyli na przełomie XIX i XX wieku, medycyna nie była tak rozwinięta, królowa zatem przegrała z chorobą.

Co wspólnego miał duński biznesmen z królową Wielkiej Brytanii?

Hans Demant prowadził w Odense własną firmę, był spełnionym mężem i ojcem pięciorga dzieci. Jednak po urodzeniu trzeciego dziecka, jego żona zaczęła mieć poważne problemy ze słuchem. Żaden lekarz w Danii i poza jej granicami nie potrafił wdrożyć skutecznej metody leczenia.

Losy królowej Wielkiej Brytanii i Hansa Demanta połączyła właśnie otoskleroza. W jaki sposób? Przed koronacją księżna Walii otrzymała prezent ze Stanów Zjednoczonych, a był nim jeden z prototypowych aparatów słuchowych. Kiedy Hans usłyszał o tym wynalazku szybko wyruszył w podróż do Londynu. Nie mógł przejść obojętnie obok szansy na polepszenie jakości życia swojej żony. Kochał ją nad życie i nie chciał patrzeć na jej cierpienie.

Aparat sprawdził się idealnie, a wieść o tym szybko rozeszła się po całej Danii. Zafascynowany tym wspaniałym wynalazkiem i motywowany chęcią pomocy innym w 1904 roku Hans Demant podjął współpracę z amerykańskim producentem aparatów słuchowych – General Acoustic, ktore szybko zyskały popularność najpierw w Skandynawii, a potem w całej Europie.

Po śmierci Hansa, jego syn William kontynuował ich sprzedaż, jednak czasy, w jakich przyszło mu prowadzić biznes, nie były łatwe. II wojna światowa bardzo utrudniła dostawy, dlatego wpadł na genialny pomysł – własna produkcja. Było to najlepsze z możliwych posunięć. Odniósł ogromny sukces, jednak mimo tego nie zapomniał o naukach ojca i przede wszystkim starał się służyć pomocą potrzebującym. Od 1957 roku funkcjonuje fundacja Williama Demanta, która ma ogromny wpływ na poprawę komfortu życia osób z wadami słuchu.

Grupa Demant działa do dziś i produkuje nie tylko wysokiej jakości aparaty słuchowe, ale także sprzęt do diagnostyki słuchu i autoemisji akustycznej oraz prowadzi badania nad słuchem. Warto wiedzieć, że produkcja aparatów Demant odbywa się także w Polsce – swoje zakłady prowadzi w Mierzynie i Szczecinie.

Od tamtego dnia wiele firm prowadzi swoje badania nad ich udoskonaleniem, podnosząc jakość życia osób z niedosłuchem.